poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nowości włosowe, balsamowe i nie tylko :)

Witajcie :) 
Nie było mnie tu kilka dni, głównie ze względu na wyjazd z powrotem na obczyznę. Nie ukrywam, że były to dni szalone, zabiegane a przede wszystkim bardzo smutne bo prawdopodobnie znów zjawię się w rodzinnym domu dopiero w lipcu...:( 

Ten post nie będzie jednak o smutku, będzie za to o czymś zupełnie przeciwnym, czyli zakupowym nowością. Z góry mówię, że wiem iż jest tego naprawdę dużo ale spokojna głowa - mają długą datę ważności :)

Na pierwszy ogień idą produkty do pielęgnacji włosów 

A mamy tutaj (od lewej)
- Olej Alterra
- Maska do włosów Gloria - podobno tanie i dobre - przekonamy się :D
- Olejek "arganowy" zobaczymy co z tego będzie choć nie ukrywam że nie mam wielkich nadziei
- Odżywka lniana od Farmony
- Dwie odżywki w spray'u Pantene
- Odżywka w spray'u Biowax - nie mogłam się powstrzymać :)
- Odżywka Gloria
- Odżywka b/s joanna
- Dwie odzywki w spray'u Farmona
- 3 wcierki również Farmony

Trochę tego jest, zwłaszcza odżywek w spray'u jednak te postanowiłam wypróbować bo jestem ciekawa ich działania, nigdy takowych nie używałam.

Następnie produkty do ciała
- Masażer pod prysznic
- Tutti frutti peeling
- Żel Original Source
- Balsam do ciała Alterra
- Peeling do ciała Alterra
- Ziaja ujędrniająca
- Borowina - wynalazek który znalazłam przypadkiem - zobaczymy co z tego będzie
- Peeling do ciała "piernikowy" Farmona
- Balsam ujędrniający Garnier
- Balsam Bielenda

No i na sam koniec idą kosmetyki do twarzy

- Maseczka do twarzy Herba Studio
- Maseczka do twarzy Tołpa
- Maseczki Ziaja i inne
- Peeling enzymatyczny Ziaja Ulga
- Balsamiki do ust Chapstick 
- Żel do mycia twarzy Accos
- Źel pod oczy  Flos Lek
- Maska do twarzy "rozgrzewająca" Garnier
- Żel do powiek i pod oczy Flos Lek
- Chusteczki oczyszczające Alterra


Co sądzicie o moich nowościach? 
Możecie polecić któryś z tych produktów, czy może kupiłam same buble? 
Czekam na Wasze komentarze :)

sobota, 21 grudnia 2013

Golden Rose Holiday numer 83

Witajcie :)
Dziś mam dla Was szybką recenzję jednego z lakierów, które wpadły do moich nowości w ciągu ostatnich dni. Blogosfera szaleje na punkcie lakierów Golden Rose i oczywiście nie mogłam przejść obok tych lakierów obojętnie. Jednym z zakupionych przeze mnie kolorów jest Śliczny biały piasek z serii 
Holiday o numerze 83. 

Kolor i konsystencja 
Kolor biały, bez żadnych drobinek ani połysku o wykończeniu bardziej matowym. Konsystencja nieco oporna, musiałam się trochę namęczyć przy aplikacji momentami.

Buteleczka i nakładanie.
Buteleczka o podstawie kwadratu, bardzo elegancka, o pojemności 11,3 ml. Nakładanie przyzwoite, pędzelek przeciętny aczkolwiek nie utrudniał aplikacji.

Krycie i zmywanie
Do pokrycia wystarczą dwie warstwy, zmywanie całkiem przyzwoite jak na piasek 

Wysychanie 
Ekspresowe, 20 minut potrzeba nam do wyschnięcia obu warstw

Trwałość i cena
Co do trwałości to mam mieszane uczucia ponieważ już 2 godziny po pomalowaniu widziałam odpryski, jednak po poprawkach trzyma się 3-4 dni w stanie nienaruszonym. Cena to 12,90zł.







I jak Podoba się Wam efekt? Mi przypomina trochę... tynk :P 
Czekam na Wasze komentarze :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Co u mnie nowego? :)

Witajcie :)
Dziś mam dla was nowości ostatnich dni :)
Paczka z ogromną ilością Yankee Candle czekała na mnie w domu rodziców jeszcze przed przyjazdem do Polski, gdy otwierałam ją nie mogłam uwierzyć, że aż tyle ich zamówiłam :)
Do tego już w niedzielę odwiedziłam Rossmann głównie w celu zakupu lakierów Wibo i (niestety) były dostępne tylko 3 kolory o piaskowym wykończeniu, byłam naprawdę zła, ale postaram się jeszcze w innych miejscach poszukać :) 

Do tego czekam jeszcze na 3 paczki, których zawartość napewno wam pokażę :) Póki co jednak zapraszam do oglądania dotychczasowych zdobyczy i czekam na wasze opinie na temat tych produktów :)










środa, 11 grudnia 2013

Bielenda Skóra Pomarańczowa Bioaktywny Koncentrat




Witam Was wszystkie :) 
Jest to oficjalnie ostatni post przed moim wyjazdem do ojczyzny, który nastąpi jutro bądź w piątek, mam jednak nadzieję, że będzie to jutro. Walizka już spakowana i jesteśmy (prawie) gotowi do drogi. W najbliższym czasie spodziewajcie się dużo wpisów z nowościami, których może trochę być, w domu już czekają na mnie 3 paczki i nie mogę się doczekać by pokazać wam zawartość i poznać Waszą opinię o tych produktach :)

Dziś mam dla Was szybką recenzję balsamu Bielenda Skórka pomarańczowa, który wykończyłam nieco ponad 2 tygodnie temu. 


Kolor i zapach. 
Kolor ma biały z domieszką bardzo delikatnej pomarańczy. Zapach jest przyjemny, nieco chemiczny ale nie przeszkadzało mi to. Nie utrzymuje się na skórze co w tym przypadku jest na plus.

Opakowanie. 
Balsam przychodzi do nas w 175ml opakowaniu w postaci poręcznej tubki. Łatwy w otwieraniu i aplikacji oraz co dla mnie najważniejsze w produktach w tubce: Po wykończeniu specyfiku i rozcięciu opakowania na dnie nie pozostało zbyt wiele "pozostałości" z ledwością starczyło na jedno użycie co jest u mnie ogromnym plusem.

Skład i działanie
Od producenta:




Moje wrażenia.
Pierwsze co należy powiedzieć to to, że balsam nie jest termoaktywny i mnie w ogóle nie rozgrzewał. Następną obietnicą producenta jest działanie antycellulitowe i wyszczuplające. Już raz mówiłam i mówię znowu, że nie wierzę że balsam może nam stopić tkankę tłuszczową więc gdy widzę takie zapewnienia na opakowaniu wywracam oczami. Jednakże lekkie ujędrnienie wystąpiło ale nie był to spektakularny efekt. Podkreślam że stosowałam na uda, pośladki i brzuch, (każdego dnia) najlepszy efekt zauważyłam na brzuchu jednak po zmianie na Ziaję (serum drenujące) mogę powiedzieć że jest to słaby balsam, polecałabym go raczej dla osób które nie potrzebują wielkiego ujędrnienia. U mnie jednak się nie spisał zbyt dobrze. Plusem jest dostępność, bo można go dostać w niemal każdej drogerii cena też nie jest ogromna bo 15 zł z tego co pamiętam więc nie jest to fortuna :)


Jakie są Wasze ulubione balsamy ujędrniające?
Co byście mogły polecić? :)

niedziela, 8 grudnia 2013

Inglot 705 czyli dla odmiany trochę matu

Witajcie:)
Dziś przygotowałam dla Was małą recenzję pierwszego matowego
 lakieru na blogu, którym jest wyżej wspomniany 
Inglot 705.
 Zapraszam do czytania bo jest to lakier godny uwagi i moim 
zdaniem jeden z lepszych zimowych odcieni :)

Kolor i konsystencja
Przepiękny burgund, pełnia koloru z matowym wykończeniem. Konsystencja jest dość rzadka jednak nie zmienia to stopnia pigmentacji ani nie utrudnia nakładania.

Buteleczka i nakładanie
Buteleczka o pojemności 15ml oraz klasycznym dla Inglota kwadratowym kształcie. Pędzelek dobrze leży w dłoni, sprawnie się nim operuje jednak sam pędzelek jest dość cienki co nie do końca mi przypadło do gustu, jednak nie utrudnia to zbytnio aplikacji.

Krycie i zmywanie
Kryje świetnie przy dwóch warstwach, nie ma prześwitów ani nierówności.  Zmywanie bezproblemowe jednak trzeba uważać by nie zabarwił nam skórek.

Wysychanie
Ekspresowe. 20 minut na dwie warstwy jest to jeden z szybciej wysychających lakierów jakie posiadam.

Trwałość i cena
Trwałość jest średnia, pierwsze malowanie zakończyło się odpryskami po jednym dniu, jednak z użyciem top coat'u o wykończeniu matowym (także z Inglota) pozostanie w nienaruszonym stanie 4-5 dni. Cena, tak jak inne lakiery tej firmy to 21 zł.




I jak Wam się podoba?
Jaki jest wg was kolor tej zimy? 
Czekam na komentarze :*

czwartek, 5 grudnia 2013

Essie - Bikini So Teeny czyli niebieskie wspomnienie lata :)

Dziś mam dla Was następny lakier a mianowicie tytułowy Essie Bikini so Teeny
Piękny odcień pastelowego błękitu, który przywołuje u mnie lato sama nie wiem dlaczego bo latem jeszcze go nie miałam. Jednak w te coraz zimniejsze dni ten, z pozoru zimny kolor napawa mnie wspomnieniami cieplutkiego lata :)

Tak czy inaczej chcę wam powiedzieć kilka słów na temat tego cudeńka a co za tym idzie wyrazić swoją opinię na temat Essie :)

Kolor i konsystencja
Śliczny odcień błękitu z delikatnymi drobinkami srebra, jednak jest to tak delikatne, że wydaje się niemożliwe do zauważenia. Na zdjęciach oczywiście ich nie widać. Konsystencja jest w sam raz :)

Buteleczka i nakładanie
Buteleczka jest klasyczna dla Essie, pojemność 13,5ml czyli standard. Nakładanie bezproblemowe, lakier idzie dobrze rozprowadzić na płytce jednak sam pędzelek jest dla mnie za szeroki i ciężko mi nim manewrować. 

Krycie i zmywanie
Dwie warstwy zapewnią intensywny kolor i brak prześwitów. Zmywanie bezproblemowe

Wysychanie
Ok. 30-40 minut do całkowitego wyschnięcia obu warstw czyli troszkę długo ale tragedii nie ma :)

Trwałość i cena
Jest on bardzo trwały. Ze spokojem wytrzyma klika dni w stanie nienaruszonym :)
Cena Essie jest zróżnicowana, w perfumeriach i drogeriach dostaniemy go w granicach 36-29 zł ja mój zdobyłam w sklepie internetowym za 15 :) 





 I jak Wam się podoba? :) 
Polecacie lakiery Essie? :)
 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

OPI A grape fit! - fiolet idealny?

Witajcie, dziś mam dla Was pierwszą na moim blogu recenzję lakieru :)
Chciałabym je pisać częściej, ponieważ moja kolekcja lakierowa stale się powiększa, do tego promocje kuszą niemal w każdym sklepie internetowym (szczególnie polecam promocję zamieszczoną w banerze po prawej stronie). Tak więc kolorów stale przybywa i końca nie widać :)

Dziś chcę przedstawić lakier Opi o nazwie A grape fit!
Jest to mój pierwszy lakier Opi jaki kupiłam i gdyby nie on to bym się nie skusiła na następne :) 

A teraz kilka słów o samym lakierku.

Kolor i konsystencja 
Jest to piękny fioletowy kolorek, bez żadnych drobinek, brokatu, po prostu sam niczym nie zmącony fiolet. Konsystencja jest niezbyt gęsta, niezbyt rzadka krótko mówiąc idealna.

Buteleczka i nakładanie
Buteleczka jest klasyczna dla Opi, chyba nikomu nie trzeba o niej opowiadać. Z nakładaniem nie było najmniejszych problemów, pędzelek jest idealny, nie za szeroki i bardzo dobrze bo takich nie lubię. Dobrze się nim operuje wokół skórek :)

Krycie
Dwie warstwy w zupełności wystarczą do pełnego krycia bez jakichkolwiek prześwitów

Zmywanie
Przez brak drobinek, brokatów i innych dodatków nie ma ze zmywaniem najmniejszych problemów :)

Wysychanie
Pierwsza warstwa wysycha bardzo szybko druga nieco dłużej ale po jakiś 30 minutach powinno być wszystko całkowicie suche, jednak po nałożeniu top coat'u wysychanie jest długie ale to nie powinno nikogo dziwić.

Coś jeszcze? 
Nie odbarwia płytki paznokcia, nie odbarwia skórek przy zmywaniu lakieru.

Podsumowując. 
Był to pierwszy mój lakier Opi i powód do zakochania w tej firmie. Wcześniej się bardzo broniłam przed tymi lakierami ze względu na cenę, jednak jest wiele promocji w sklepach (zwłaszcza tych internetowych) i wiem że są warte tej ceny :)

Ocena 5/5 :)







piątek, 29 listopada 2013

Mix inspiracji dekoracyjnych część 1 :)

Witam Was wszystkich w ten piątkowy wieczór.
Właśnie skończyły się Listy do M. których oczywiście nie mogłam ominąć, jest to jeden z moich ulubionych polskich filmów komediowych a nie lubię ich zbyt wiele. 

Tak czy inaczej ten post ma charakter "inspiracyjny" choć to co nas inspiruje jest naszą indywidualną sprawą, więc nie lubię używać tego określenia ALE myślę że dekoracje domu bądź mieszkania jest czymś co można zmieniać, gdy tylko mamy ochotę i warto wypróbować rzeczy, które może nie są do końca w naszym stylu bo może okazać się to strzałem w dziesiątkę :) 

Zadziwia mnie jak wiele rzeczy można zrobić samemu lub też przerobić, rzeczy które wydają się banalne gdy już je zobaczymy. A ponieważ jestem właśnie w trakcie dekorowania mieszkania, postanowiłam że ozdoby muszą być jedyne w swoim rodzaju a nie kupione gdzieś w sklepie tzw. gotowce do postawienia na komodzie. Oczywiście nie namaluję obrazu ale świeczniki, wazy i wiele innych są na wyciągnięcie ręki :) 
Tak więc ja zaczynam zbieranie słoików i szykuję listę zakupową tzn, farby w spray'u, pędzelki, kleje brokaty, koraliki innymi słowy wszystko czego dusza zapragnie a w między czasie przeszukuję internet w poszukiwaniu pomysłów czy też "inspiracji" :)

Oto kilka ciekawych rzeczy, które znalazłam :)



Niektóre bardziej w klimacie świątecznym, ale w sumie teraz jest na to "sezon" 
Oczywiście na Youtube jest mnóstwo filmików DIY o takiej tematyce, które męczyłam cały wczorajszy dzień :)
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony KobieceInspiracje.pl
Jak wam się podobają takie pomysły? Jest to w waszym stylu czy wolicie coś gotowego ze sklepu?
A może znacie jakieś ciekawe strony z takimi pomysłami? Czekam na Wasze komentarze :)

niedziela, 24 listopada 2013

Śniadanie mistrzów - Granola!

Mam dla Was dzisiaj szybki i rewelacyjny sposób na pyszne śniadanie na najbliższe dni :)
Mam tu na myśli oczywiście tytułową granolę. 
Po krótkich poszukiwaniach w których pomógł wujek Google, znalazłam świetny przepis, który
oczywiście postanowiłam lekko zmodyfikować na własne potrzeby :)

A oto mój przepis:
100g płatków owsianych
30g ziaren słonecznika
30g siemienia lnianego
1/2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki płynnego miodu
25g brązowego cukru
2 łyżki oleju słonecznikowego
60g orzechów nerkowca

Wszystkie składniki mieszamy i wkładamy do rozgrzanego na 170 stopni 
piekarnika na ok. 10 minut co jakiś czas mieszając. 
Oczywiście przy większej ilości czas pieczenia trzeba wydłużyć, 
najlepiej proporcjonalnie do ilości :)
Nie muszę mówić że efekt jest powalający i przepyszny :)



Do swojej granoli możecie dodawać oczywiście inne składniki takie jak migdały, sezam, pestki dyni. Do ostudzonej granoli można wrzucić rodzynki lub suszoną żurawinę
Niektórzy dodają nawet starte jabłko :) 
Można oczywiście zrobić większą ilość "w zapasie" gdyż można ją przechowywać długi czas (oczywiście w szczelnie zamkniętym pojemniku) i cieszyć się pysznościami długi czas. 
Jest to moje ulubione śniadanie i już nigdy nie kupię gotowca :)

A Wy lubicie takie śniadania? A może robicie swoją granolę? :)

wtorek, 19 listopada 2013

Primping with the stars Benefit zbiorowa recencja :)

Dziś zbiorowa recenzja 6 miniaturek zakupionych w zestawie w Sephorze. 
Stwierdziłam ze rozsądniej jest kupić zestaw sześciu produktów za cenę niewiele wyższą niż jeden pełnowymiarowy produkt. Pierwszym zestawem który kupiłam jest 
Primping with the stars.  
Oto moje wrażenie po stosowaniu tych produktów mam nadzieję że będzie dla was pomocna :)



Na początku kilka słów o opakowaniu. W pięknym kartoniku mieści się jeszcze piękniejsza książeczka zamykana magnetycznie w której mieszczą się nasze skarbki. Do zestawu jest jeszcze dołączona ulotka "doczepiona" do lusterka na której opisane są wszystkie produkty oraz instrukcje użytkowania.




1. Stay don't stray. 2,5 ml
Instrukcja nakazuje zrobić 3 małe kropki na powiece górnej i dolnej, zostawić do wchłonięcia i nakładać cienie do powiek oraz korektor.
Jeśli chodzi o działanie to nie wiem czy pomaga w poprawie trwałości korektora bo nigdy nie używałam go w taki spodób ale do cieni się jak najbardziej sprawdza, cienie się nie łamią w powiece ani nie ścierają, jest to dobry produkt.
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 10 ml i kosztuje ok. 120zł.
Czy je kupię? Nie, za taką cenę napewno nie. Lepsza była wg mnie baza z Artdeco.

2. The Porefessional 7,5 ml
Instrukcja nakazuje Nałożyć bazę w potrzebne miejsca pod makijaż na wcześniej nawilżoną skórę twarzy. Można również nałożyć na makijaż w razie poprawek w ciągu dnia.
Początkowo byłam nią ogromnie rozczarowana, nie przynosiła żadnego efektu, więc stwierdziłam że może być to wina podkładu. tak więc stwierdziłam że trzeba bazę wypróbować ze wszystkimi które mam. Najlepiej współpracuje z Toleriane teint od La Roche Posay, z moim ulubionym podkładem z Bourjois niestety nie chcę się zgodzić.
Ma ciekawą konsystencje dobrze się ją nakłada i efekt z odpowiednim podkładem jest również zadowalający.
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 22 ml i kosztuje ok. 100 zł
Czy kupię? Sama nie wiem, mam mieszane uczucia, myślę że są lepsze bazy za te pieniądze.

3. Some kind-a gorgeous 3,5g
Instrukcja nakazuje nakładać na całą twarz.
Działania niestety nie mogę opisać gdyż w zestawie produkt ten jest w odcieniu Medium i jest dla mnie za ciemny więc nie nosiłam go w ogóle gdy zobaczyłam jak bardzo kontrastuje z moim naturalnym odcieniem zostawiłam go na bardziej opalony okres w moim życiu :)
Co jednak mogę powiedzieć? Jest to podkład w kremie który po nałożeniu zmienia się w puder. Myślę że sprawdziłby się na mojej cerze gdybym tylko miała próbkę w odpowiednim odcieniu.
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 9,5 g i kosztuje ok. 100 zł (zgaduję)
Czy kupię? najpierw muszę przetestować :)

4. Benetint 4 ml.

Instrukcja nakazuje Zrobić 3 kreski na policzku i szybko rozetrzeć. Można również nakładać na usta.
Zachwycił mnie od pierwszego użycia. Nadaje bardzo naturalny efekt, stapia się ze skórą, pięknie się prezentuje. Jednak rozmazywać trzeba naprawdę szybko bo wystarczy kilka sekund by na policzku została kreska którą zmyje tylko płyn do demakijażu. Na ustach również się spisuje, daje naturalną delikatną czerwień, jednak wysusza usta więc dla delikatnego efektu można nakładam nawilżający balsam na wyschnięty tint. Minusem jest krótka data ważności bo tylko 6 miesięcy więc ciężko byłoby zużyć pełnowymiarowe opakowanie w tym czasie ponieważ jest on niesamowicie wydajny. Nie trzyma się co prawda cały dzień ale bez problemu można przeprowadzić małe poprawki w ciągu dnia :)
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 15 ml produktów i kosztuje ok.120 zł
Czy kupię? Kupiłabym gdyby miał dłuższą datę ważności, choć nie wiem czy nie zatęsknię gdy skończę miniaturkę i kupię pełnowymiarówkę :)

5.Girl meets pearl 
7,5 ml

Instrukcja nakazuje nałożyć na czystą skórę by była ona rozświetlona i pełna blasku.
Przeznaczona jest do nakładania na całą twarz jednak Ja nie potrzebuję podkreślać mojej tłustej cery która sama w sobie świeci się jak żarówka jeśli nie nałożę pudru. Lubię go jednak jako typowy rozświetlacz, nakładany na kości policzkowe. Raz czy dwa próbowałam pomieszać go z podkładem przed jego nałożeniem efekt był ciekawy, jednak nadal dla mojej  cery jest to zbyt wiele.
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 12 ml i kosztuje 120 zł.
Czy kupię? Nie, zdecydowanie wolałabym High Beam.

6. Maskara They're real! 3g
Instrukcja nakazuje nałożyć na rzęsy od nasady aż po końce by uzyskać objętość, długość i uniesienie.
Początkowo byłam ogromnie rozczarowania... Miałam w nim największe nadzieje a tu już myślałam że największy bubel. Ale! Wróciłam do niego bo stwierdziłam że jeden w Bestsellerów w Sephorze musi się sprawdzić chociaż w małym stopniu. Bardzo się cieszę że dałam mu drugą szansę. największy mankament tego tuszu to fakt że nierównomiernie wysycha. U nasady szybciej wysycha i ciężkie jest wykonanie poprawek, więc najlepiej jest zostawić rzęsy po nałożeniu pierwszej warstwy i nie męczyć się z drugą, bo można posklejać rzęsy a bardzo grube i długie POSKLEJANE  nie są nikomu potrzebne.
Tak czy inaczej, jak już rozpracowałam jego "humory" to nawet polubiliśmy się :)
Pełnowymiarowe opakowanie zawiera 8,5 g i kosztuje ok.100złCzy kupię? Nie sądzę...


A Wy używałyście kiedyś tych produktów?
No i najważniejsze pytanie: Jaki jest wasz ulubiony produkt Benefitu?
Ostatnio bardzo często oglądam róże do policzków 
ale cały czas się zastanawiam czy warto, macie jakieś rady?

sobota, 16 listopada 2013

Ziaja Med krem redukujący trądzik kuracja antybakteryjna

Dziś mam dla was kilka słów o 
kremie antybakteryjnym z serii Ziaja Med. 
Czy jest warty uwagi? Czytajcie dalej :)

 
 
Od producenta:
- Normalizuje pracę gruczołów łojowych 
- Przyspiesza złuszczanie warstwy rogowej naskórka
- Ogranicza rozwój bakterii
- Zmniejsza możliwość powstawania zaskórników

Konsystencja
Gęsty treściwy krem
Kolor
Jasna zieleń, niemal pastelowa
Działanie
Nigdy nie próbowałam niczego z serii Ziaja Med i postanowiłam kupić całą serie do walki z trądzikiem tzn. żel, tonik i właśnie krem. O reszcie produktów opowiem innym razem a dziś kilka słów o kremie.
Na początek powiem kilka słów o swojej cerze. Jest ona mieszana, skłonna do wyprysków, pory są rozszerzone a na nosie mam sporo "czarnych kropek". Spodziewałam się kokosów i niestety spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Myślałam że będzie zapobiegał powstawaniu zaskórników albo chociaż pryszczy ale niestety nie daje on żadnej ochrony przed zanieczyszczeniami. Nawet po zabiegu oczyszczania u kosmetyczki nie miałam ani jednej wągry na nosie i miałam nadzieję że krem ten poddtrzyma ten efekt jakiś czas. A tu już po tygodniu moja skóra wyglądała jak przed oczyszczaniem. Co do wypływu kremu na stan moich rozszerzonych porów.. Ich stan nie uległ jakiejkolwiek zmianie. Jakie były takie są... Nawilżenie jest zdecydowanym plusem kremu bo ciężko mi było znaleźć dobry krem antybakteryjny który jednocześnie dobrze nawilża więc to zdecydowanie na plus.
Jest jednak dobry pod makijaż, nie powoduje ważenia się podkładu. 
Nie matuje cery ale daje bardziej naturalny efekt.
Plusem jest cena - ok. 12 zł za 50 ml - i dostępność produktu, będąc w Polsce nie miałam trudności z zakupem, nie musiałam biegać po drogeriach żeby go znaleźć. 
Kupujemy go w ofoliowanym kartoniku co oczywiście jest plusem.
Opakowanie jest higieniczne, tubka jest bardzo poręczna, jednak wolę kremy w słoiczkach ze względu na to, że taki krem mogę zużyć do końca a tubka niestety wymaga rozcięcia a tego nie cierpię robić. Wydajność jest rewelacyjna 50 ml starczy na długi czas :)
Oczywiście ja nie skończyłam swojego opakowania, wróciłam do starych sprawdzonych kremów o których już wkrótce :)

Czy kupię ponownie? Nie.
Ogólna ocena. 2,5/5


A Wy, używałyście go kiedyś? Jakie macie z nim doświadczenia?

niedziela, 10 listopada 2013

Jedwabista odżywka Yves rocher

Dziś tak jak obiecałam mam dla was recenzję 
 odżywki firmy Yves Rocher  
którą skończyłam kilka dni temu.

Na samym początku kilka słów od producenta
Odżywka wzbogacona o mleczko z Owsa, posiadające właściwości odżywcze i łagodzące. Dzięki niemu Twoje włosy będą miękkie, jedwabiste, błyszczące i łatwo rozczesujące się.

Czy obietnice producenta się sprawdziły? Zapraszam do lektury :)




Odżywka przychodzi w przyjemnej tubce zrobionej z zielonego przezroczystego tworzywa, więc z łatwością można kontrolować ile produktu nam zostało.  Tubka ma pojemność 150ml więc niezbyt dużo. 
Co do działania to początkowo nie byłam nią zachwycona i do teraz mam mieszane uczucia. Na pewno żadna z obietnic producenta nie sprawdziła się w 100%. Co do miękkości włosów nie było tak źle, ale nie były one przy tym jedwabiście gładkie. Rozczesywanie nie sprawiało większych problemów więc w tym producent miał trochę racji :) Aczkolwiek odżywka ta ma swoje wady których nie mogę zataić. Pierwszą z nich jest to że włosy bardzo szybko się przetłuszczają. Po umyciu rano, wieczorem są już tłuste (wiem że to nie jest wina szamponu który właśnie używam). Działo się tak nawet gdy kładłam do jedynie na końcówki włosów. Pomimo 99% naturalnych składników nie odżywia tak dobrze jak się spodziewałam.

Jednak za taką cenę nie można się zbyt wiele spodziewać. 
Ja zapłaciłam na promocji 3,15Euro Ale widziałam na polskiej stronie 
Yves Rocher że można ją dostać już za 9,99zł.  

Czy kupię ponownie? Wątpię.

Ogólna ocena 3/5

piątek, 8 listopada 2013

Nowości i różności :)

Witajcie :)
W tym poście chcę wam przedstawić kilka nowości które zagościły w mojej kosmetyczce i nie tylko. Odżywka do paznokci firmy Sally Hansen była dodatkiem do gazety która łącznie z prezentem kosztowała 1,80Euro :) Nie byłabym sobą gdybym nie kupiła :)
 Odżywka z Ziaji jest tą którą obecnie używam po skończeniu opakowania obiecuję recenzję a już jutro recenzja odżywki z Yves Rocher więc zainteresowane osoby zapraszam :)
Kosmetyki Maybelline kupiłam w sklepie gdzie mam wrażenie jest wszystko i nic. Poprzez ciuchy dekoracje domowe i zabawki dla dzieci po właśnie kosmetyki, zarówno pielęgnacyjne jak i kolorowe. Lecz nigdy nie spodziewałam się takiej okazji. Wszystkie produkty wspomnianej wyżej firmy Maybelline były w okazyjnej cenie 3,99Euro (gdzie w sklepie tusz do rzęs kosztuje nawet 12euro). Więc postanowiłam zakupić rzeczy które zawsze chciałam wypróbować lub też wiem że są dobre, jak na przykład tusze do rzęs :) Zapas tuszy uzupełniony na długi długi czas :) 
Cynk obecnie zażywam ciekawa jestem efektów... 
Czy któraś z was może podzielić się wrażeniami po spożywaniu tego suplementu? :)
 Będę wdzięczna za info :)